Nie ukrywajmy - polski przemysł pornograficzny leży i kwiczy. Zepchnięty gdzieś na margines popkultury, kojarzy się z amatorskimi filmikami, w których to zdesperowane cellulitowe monstra o ziemistych cerach penetrowane są przez wąsatych lowelasów spod osiedlowych wódopojów. Na szczęście nawet w takim skostniałym temacie, jakim jest „polskie porno”, znaleźć można kilka zacnych osobistości, które rozsławiły nasz kraj za miedzą.
Oto wydawnictwo, które niebawem obchodzić będzie 20. rocznicę swego istnienia. Pink Press wypuściło na rynek około 50 różnych świerszczyków wypełnionych wielokolorowymi waginami, sterczącym silikonem i tekstami pisanymi jedną ręką przez onanistów z przymusu.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą