Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Jak to jest być grubym i jak zostać grubym?

97 832  
306   105  
Postanowiłem to sprawdzić, żebyście Wy już nie musieli.

Tło

Musicie sobie wyobrazić, że dla młodego chłopaka (który chciałby być prawdziwym facetem) kompleks bycia chudzielcem jest równie mocny jak kompleks małego fiuta. Po przetestowaniu wszystkich pozycji ze skrzynki „SPAM” na moim mailu doszedłem do wniosku, że jeśli mogę nad czymś popracować w kwestii kompleksów, to jest to już tylko waga.

To nie jest moje zdjęcie z kolegą, ja na wszelki wypadek nawet nie stawałem obok moich kolegów.
W wieku tych nastu lat byłem całkowicie wysuszonym szczypiorem o wzroście 186 i wadze 58 kg – bez lipy, nie było łatwo udowadniać w gimnazjum lokalnym sebom, że w tańcu na pięści jestem naprawdę dobry, bo mam długie nogi do spier… uciekania, więc nawet nigdy nie dostałem strzała. Oczywiście byłem taki chudy, bo wiecie, złe geny, chude kości, te sprawy.

Z czasem trochę przybierałem, ale przed pierwszymi zajęciami na drugim roku studiów podeszła do mnie koleżanka i powiedziała „Hej, myślałam, że przytyłeś, ale okazało się, że stoisz przodem, a nie bokiem”. No ja? Młody, dynamiczny i prężny człowiek, poczułem się, jakby mi ktoś zabrał grabki w piaskownicy.
Boje o przyrost masy trwały w sumie z 10 lat, aż doszło do punktu zwrotnego.

Moje nogi były jak mój kolega, zapalony, ale nieskuteczny podrywacz wszystkich dziewczyn. Potrafiły w każdej sytuacji spier*olić.


Jak nie stać się grubym

W moim życiu nic mi w spektakularny sposób nie pomagało, aż do momentu, w którym lekarze ładowali mnie kolejnymi piątkami Pavulonu, kazali leżeć i się nie ruszać. Waga nie poszła w górę, ale zauważyłem, że po paru miesiącach mój brzuch zaczął mi przesłaniać ten drugi kompleks.

Rzucić palenie

Wiadomo, o zdrowie trzeba było zacząć dbać, więc papieroski poszły w odstawkę. Oczywiście znałem wykład znanego dietetyka, pana Grzegorza Halamy, o niebezpieczeństwie związanym z ciasteczkami w tracie tego procederu, ale jadłem już i tak tyle, ile tylko się dało, więc moja dieta się nie zmieniła.

Brzuch natomiast urósł!

Dopiero po fakcie doczytałem, że nikotyna rzeczywiście przyśpiesza metabolizm i rzecz nie jest widoczna, kiedy zaczynamy palić, ale kiedy rzucamy, to metabolizm może zwolnić nawet o 20%!

Przykład:

Jeśli do tej pory jedliśmy 4000 kcal dziennie i nie tyliśmy, to kiedy metabolizm zwalnia nawet o 10%, mamy 400 nadprogramowych kcal dziennie. To się bardzo ładnie odkłada w postaci oponki, a żeby to spalić, to wypadałoby przebiec około 5 km. Codziennie.

Tym sposobem udało mi się przybrać jakieś 6 kilogramów obleśnego kałduna w ciągu miesiąca – sukces!

Tak więc potwierdzamy, rzucenie palenia może spowodować tycie i to bez podjadania ciastków! Mit potwierdzony!

Zacząłem biegać

W tym momencie wbrew wszelkim zaleceniom lekarzy zacząłem ćwiczyć, najpierw lekko, potem intensywnie. Wrzuciłem sobie na komórkę trenażerek od biegania i zgodnie z planem treningowym zacząłem chodzić na długie spacery. Dopiero później się zorientowałem, że to nie miały być spacery, tylko biegi. No ale że drugi znany dietetyk, pan Leszek Miller, mówił, że prawdziwego mężczyznę nie poznać po tym jak zaczyna, tylko jak kończy, postanowiłem treningi kontynuować. I tutaj zaskoczenie, bo na wadze przybyło mi kolejne 6 kg w miesiąc.

Zgodziłbym się, z tym że bym polemizował.

Tym razem jednak kałdun zaczął znikać, a przy stosowaniu intensywnej diety WWJL (wpieprzać wszystko jak leci) udało mi się przebić niesamowitą wartość 90 kg na wadze. Kolejny sukces!

Po jakimś roku moja waga ustabilizowała się na poziomie 84 kg z brakiem kałduna taktycznego. Tutaj dochodzi do kolejnego zwrotu akcji.

Wyzwanie Lasiora

Nasz bojownik @Lasior postanowił zrzucić parę kilo i dołączyło się do niego kilku innych śmiałków, więc postanowiłem do zabawy dołączyć i ja, z tym że ja postanowiłem znów nieco nabrać – tak dla dodania kontrastu i otuchy pozostałym uczestnikom programu „ile waży Joe Monster”.

Tyle się starałem, żeby przytyć i wciąż słyszę, że nie jestem gruby. MŻJDD

Jak stać się naprawdę grubym

I poniższe podpunkty proszę sobie bardzo mocno wziąć do serca, jeśli chcecie lub NIE chcecie być grubi.

Okazało się, że kluczowa była dieta. Do tej pory gotowałem sobie sam i jadłem tylko to na co miałem ochotę (dużo mięsiwa, dużo tłustego, dużo smażonego, dużo prawdziwego skurwielskiego żarcia dla dzików i szpinak na deser), ale szczęśliwie złożyło się tak, że pojechałem na dłuższy czas do Mamusi i przestałem jeść jedzenie dla guźców, to pomogło.

Ja nigdy nie prosiłem o wybaczenie.

Jest parę prostych zasad, jeśli chcemy być grubi

Cukier
– przestałem używać tego białego koksu, kiedy wynająłem sobie mieszkanie zaraz po maturze i ze zwykłego gapiostwa zapominałem go kupić przez parę miesięcy. Nagle okazało się, że wszystko bez cukru zaczyna mieć smak, więc w formie kryształu całkowicie zniknął z mojego życia, a za słodyczami i tak nie szalałem.

Podczas mojej podróży po Kanadzie zauważyłem natomiast, że tam nawet FRYTKI są słodsze niż u nas, a jeśli uda nam się zamówić kawę bez cukru (kiedy wszyscy patrzą się na nas jak na hipsterskiego bezglutenowego frutarianina z liściem na głowie), to ona i tak jest słodka.

Jeśli chcemy być grubi, to musimy jeść i pić naprawdę dużo słodkich rzeczy, ale można się porzygać, więc to jeszcze nie jest ten punkt sukcesu, do niego zaraz dojdziemy.


Sól
– do tej pory nie stosowałem jej prawie w ogóle, ale to była kolejna rzecz, którą widziałem w Ameryce Północnej w zatrważających ilościach. Metoda na tycie jest bardzo prosta. Jemy dużo słonego, chce nam się pić, popijamy to dużą ilością słodkich napojów, uzależniamy się od cukru, częściej czujemy ssanie w żołądku, jemy więcej słonego, jemy więcej słodkiego, pijemy więcej słodkiego itd. To jest dopiero magiczna karuzela bycia grubym! I to działa!

Okazuje się bowiem, że kiedy spożywa się sporo cukru, głównie w słodkich napojach, to apetyt naprawdę rośnie i to rośnie niemało. Nie jest to apetyt „prawdziwy”, bo to spadający poziom cukru wpędza nas w potrzebę żarcia. Wiele osób zna temat przerywania słodkiego słonym „zjadłbym coś słonego po tych lodach”, „zjadłabym coś słodkiego po tych czipsach”. Jak się już raz wpadnie w ten tryb, to ciężko to zatrzymać. Upragnione bycie grubym jest w tym przypadku nieuniknione.


Tłuszcz – ten cichy skurczybyk jest absolutnie niedoceniony. Masa ludzi ma taką dziwną klapkę w głowie, że jak się je tłuszcz, to on się odkłada w człowieku w formie tłuszczu pod skórą. Ciekawe, że od jedzenia cukru nie robimy się słodcy, a od wody wodniści. Tak więc jeśli chcemy być grubi, to wcale nie powinniśmy jeść tłusto. No, chyba że już jemy słodkie i słone, to możemy dołożyć sobie do tego tłuste, w takim komplecie na pewno przytyjemy.

Siedziałem więc u Mamy i podjadałem ciastki na przemian z oliwkami i słoną szynką, do tego makarony, bułeczki i inne źródła węglowodanów, a w połączeniu z ćwiczeniami ładnie sobie rosłem jak, nie przymierzając, młody byk.

Miałem tyle energii, że na początku poprawiłem nawet moją życiówkę na 10 km o 6 minut, a na trzecie piętro wbiegałem w kilku susach.

Jak to jest być grubym

Miałem to szczęście, że robimy czasem zloty Joe Monster w różnych dziwnych miejscach i podczas pobytu w Amsterdamie dopadła mnie KARMA. Po całym festiwalu bycia złym człowiekiem w uliczkach Amsterdamu miałem szansę na dobry uczynek i w środku nocy odprowadziłem zagubioną Hinduskę do jej hostelu. Wracając na imprezę skręciłem sobie kostkę, no dzięki, Karma, ty chu*u. Przy wymienionej wyżej diecie solno-cukrowej przestałem więc intensywnie ćwiczyć - i to był kolejny sukces!

Waga dobiła blisko setki, a bebzun znów zasłonił to miejsce, którego nawet zagubiona Hinduska nie chciała oglądać w oświetlonych czerwonymi latarniami uliczkach.


Tak! Teraz jestem naprawdę gruby!

Nie spodziewałem się tylko jednej rzeczy! Zrobiłem to wszystko (myśląc przy okazji, że to kontroluję), żeby udowodnić sobie i innym, że bardzo trudno jest zostać grubym i że bardzo łatwo jest schudnąć. Okazało się, że przy odpowiedniej technice łatwo zostać grubaskiem i cholernie trudno 1) przestać żreć te ciastki i nie pić tej coli, 2) ekstremalnie ciężko zacząć ćwiczyć, jak jest się sfaflunionym wielorybem – stawy odmawiają współpracy, wszystko człowieka boli, siły się nie ma i choć wycieczka na trzecie piętro nadal nie przynosi zadyszki, to tylko dlatego, że wjeżdżam windą, bo na schody nie mam już odwagi. Serce potrafi walić jak głupie po każdej aktywności fizycznej, a żołądek mówi „dej mje te ciastki, teraz, już”.

Tak naprawdę jak jesteś gruby, to najpierw schudnij, a dopiero później biegaj. Inaczej jest niezdrowo.

Oczywiście można też zapomnieć o poznaniu jakiejś nadobnej przedstawicielki płci przeciwnej, bo to by się znów łączyło z aktywnością fizyczną, a organizm się broni.

Sukces

Osiągnąłem sukces. Nikt nie ukradł mi marzeń. Jestem gruby i wiem jak to jest być grubym. Naprawdę i uczciwie to mówię: ciężko! Dlatego nie będę już mówił „zajebiście łatwo jest schudnąć”, bo wcale nie jest łatwo przestawić głowę na niebycie obleśnym, leniwym grubaskiem obżartuszkiem. Sprawdziłem to, żebyście Wy już nie musieli.

Pamiętajcie, bycie grubasem to wcale nie jest taka prosta sprawa, jak by się mogło wydawać. Wymaga dużo samozaparcia, wiedzy i techniki, warto to doceniać i podziwiać. Warto klepać grubych ludzi po ich brzuchach i mówić im „zajebista robota stary, szanuję”.

No a ja jestem już teraz na diecie i piję whisky bez coli. Powinno pomóc. Trzymajcie kciuki.
67

Oglądany: 97832x | Komentarzy: 105 | Okejek: 306 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

20.04

19.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało