22 marca 1989 roku kanadyjski bramkarz Buffalo Sabres, Clint Malarchuk, podczas meczu przeciwko St. Louis Blues, został kontuzjowany przez Steve'a Tuttle'a i prawie stracił życie: ostrze łyżwy Tuttle'a przecięło tętnicę szyjną bramkarza.
Widząc tryskający strumień krwi, Clint mimowolnie chwycił się za szyję. Patrząc na to, kilku widzów na trybunach zasłabło, dwóch z nich doznało ataku serca, a kilku graczy poczuło się źle i zwymiotowało na lód.
W porę zareagował fizjoterapeuta drużyny, Jim Pizzutelli (były lekarz wojskowy, weteran z Wietnamu), który zapewnił kompetentną pierwszą pomoc, tamując krwotok. Malarchuk, który stracił pół litra krwi, cudem pozostał przy życiu.
Po raz pierwszy.
Po operacji i krótkim okresie rehabilitacji bramkarz wyszedł na lód, zakończył cały sezon '89 roku, ale dały o sobie znać psychiczne konsekwencje kontuzji i Clint zaczął pić. Pewnego razu upił się i doprowadził do stanu śmierci klinicznej. Po raz drugi opatrzność (reprezentowana przez resuscytujących z Centrum Medycznego Erie County) przywróciła Clinta do życia.
Po takim wstrząsie Malarchuk podjął decyzję, by zająć się trenowaniem innych. Ciągle jednak złe myśli chodziły mu po głowie, a 9 lat później strzelił sobie w głowę, umieszczając lufę karabinu pod brodą.
Pocisk kaliber 22 przeszył jego podbródek i wyleciał przez usta, nie zahaczając o mózg byłego bramkarza; tak oto przeżył po raz trzeci.
Z biegiem czasu Malarchuk osiadł na rancho, założył fermę strusi, napisał książkę o swoich przejściach i wygłasza w szkołach wykłady na temat zdrowia psychicznego, zapobiegania samobójstwom i zasad udzielania pierwszej pomocy.
Clint, nie sprawdzaj już, czy nie jesteś kotem. Cztery życia to i tak całkiem sporo.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą