Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Gadki Uskrzydlone, czyli Wingsizmy VII

16 455  
25   3  
Kliknij i zobacz więcej!Dziś Skrzydlaci opowiedzą, co dla swojego dziecka robi wzorowy ojciec, powspominają święta i zaprezentują skuteczne sposoby na uciążliwego sąsiada…

Roy: Joe, patrz, tu jest artykuł o moim synu – R.J. gra na obronie w szkolnej drużynie futbolowej.
Joe: Naprawdę? Ja też grałem w szkole.
Roy: A ja byłem pół-zawodowcem. Takich jak ty zjadałem na obiad.
Joe [patrząc na pokaźny brzuch Roya]: Sporo musiałeś ich zjeść…
 
***

[Brian próbuje ratować Joe od przykrych konsekwencji wielokrotnego złego parkowania]
Brian: Nie bój się, Joe, wyciągnę cię z tego. Ta policjantka jest kobietą, a ja jestem Brian, resztę sobie dośpiewaj. Patrz. [podchodzi do policjantki] Przepraszam, pani... Thomas? Jestem Brian Hackett.
Policjantka: Coś się nie podoba?
Brian: Skąd! Pani na wyspie od niedawna, prawda? Jest w pani coś znajomego… Może to te zniewalające perfumy. Jak się nazywają?
Policjantka: Dezodorant.
Brian: Na pewno francuski. Francuzi… Francja, tak, to jest to. Rysunek pani ust sprawia, że wracam myślami do popołudnia spędzonego w paryskim Muzeum d'Orsay. Stałem tam zahipnotyzowany zniewalającym pięknem greckiej bogini…
Policjantka: Czy ktoś kupuje ten kit?
Brian: Zdziwiłaby się pani!
 
***

Joe: Fay, na tej kartce, to jest piątka czy ósemka?
Fay: Tak, wiem, wszyscy mi mówią, że moje piątki wyglądają jak ósemki. Mówią: ‘Fay, twoje piątki wyglądają jak ósemki’. I mają rację.
Joe: Więc to piątka czy ósemka?
Fay: Siódemka.
 
***

[Helen opowiada o randce z Lowellem]
Helen: Po kolacji spacerowaliśmy brzegiem morza, aż doszliśmy do tych kałuż przypływowych z malutkimi żółwiami i jeżowcami…
Brian: Dobra, dobra, ale co się stało przy wejściu do domu?
Helen: OK, chcesz wiedzieć co się stało przy drzwiach? Pocałował mnie w rękę.
Brain: Gdzie miałaś tę rękę?!?
 
***

Antonio: Joe, słyszałem o twoich obrażeniach po wypadku. Co za tragedia. Jeśli będziesz chciał gdzieś jechać, o każdej porze dnia czy nocy, dzwoń do mnie.
Joe: Dziękuję, Antonio.
Antonio: Oczywiście oprócz weekendów. I śród, to mój wolny dzień. I wolałbym, żebyś nie dzwonił w piątki, wtedy jest największy ruch... I jeśli będę miał randkę, będzie mi niezręcznie mieć cię w taksówce. Joe, wybacz, ale NIE MOGĘ dla ciebie planować całego tygodnia! Współczuję ci, ale to nie MOJA wina!
 
***

Fay: Co to za łomot? A, Lowell, to ty tak hałasujesz?
Lowell: Tak. Kupiłem Juniorowi perkusję pod choinkę.
Fay: Ale tu się pracuje.
Lowell: Widzisz, on ma sześć lat. Dobry ojciec sprawdza zabawki dziecka pod kątem bezpieczeństwa.
Fay: Czy to bębnienie nie doprowadzi twojej byłej żony do szaleństwa?
Lowell: Kurcze, o tym nie pomyślałem… W takim razie to prezent także dla mnie!
 
***

[Brian wybiera się na całodniową randkę z uwielbianą dziewczyną]
Joe: Brian, zaraz masz lot. Zapomniałeś, że tu pracujesz?
Brian: Oczywiście Joe, nie pozwolę, żeby moje prywatne życie kolidowało z obowiązkami.
Joe: To dobrze.
Brian: Dlatego biorę urlop.
Joe: Dobra, zastąpię cię, ale będziesz musiał pracować w Święto Dziękczynienia.
Brian: Postawmy sprawę jasno. Zatem ja spędzam popołudnie z piękną kobietą, a za karę stracę wysuszonego indyka i wuja Wayne’a robiącego brodę z ziemniaczanego puree.
Joe: Hej, niech to będzie dla ciebie nauczką!
 
***

Helen: Brian, zobacz co nam przygotowałam na Wigilię.
Brian: No nie! Co roku robisz ten cudowny, piernikowy domek i nie pozwalasz nam go zjeść.
Helen: Bo jest taki śliczny. Zresztą, znasz tradycję. W każdą Wigilię jedziemy do mnie, jemy kolację i oglądamy wideo. Po waszym wyjściu przypominam sobie, że minął rok, a ja dalej jestem sama. Wtedy nadchodzi huragan Helen i zmiata dach z tego cudeńka.
Brian: Musiałaś mieć kiepski rok, dobudowałaś drugie piętro…
 
***

[przyjaciele rozmawiają o powodzeniu u płci przeciwnej]
Fay: Pamiętam, jak za mną goniło dwóch mężczyzn…
Helen: Pewnie byłaś dumna, że masz takie powodzenie.
Fay: Niezbyt. Jak mnie dogonili, wyrwali mi torebkę.
 
***

Helen: Antonio, wyglądasz na zmęczonego.
Antonio: Bo jestem. Nie spałem od tygodnia. Codziennie o piątej rano budzi mnie przeraźliwy dźwięk dmuchawy do liści w ogródku sąsiada.
Roy: Dmuchawa do liści? To nie problem. Jeśli benzynowa – wsyp mu cukru, jeśli elektryczna – przetnij przewód. Potem podlej mu naftą trawnik i podpal.
Brian: Dlaczego po prostu nie pogadasz z sąsiadem?
Antonio: Nie jestem szczególnie dobry w takich konfrontacjach. Wiem! Mógłbym wysłać uprzejmy liścik z pudełkiem perfumowanych mydełek.
Roy: Na pewno nie chcesz mu zalać domu?
Antonio: Mam tylko nadzieję, że nie będę musiał zadzwonić do wuja Kermaina – wiecie, on zna paru ludzi, którzy znają paru ludzi…
Brian: Antonio, myślisz, że TAKIE rozwiązanie jest konieczne?
Antonio: Tak, może któryś z nich mnie przenocuje…
*
Roy: Doradzę ci. Chcesz zgnoić sąsiada – weź moją piłę mechaniczną i zrób trochę „artystycznego” przycinania drzewek.
Antonio: Nie jestem typem człowieka z piłą.
Roy: Dobra, co jeszcze… Czy on ma w domu jakieś zwierzątka, albo dzieci?
Antonio: ROY!
Roy: Człowieku, wiążesz mi ręce!
*
Brian: I jak, Antonio, dogadałeś się ze swoim sąsiadem?
Antonio: Tak jak mi radziłeś, porozmawiałem z nim, i doszliśmy do zrozumienia. [zdejmuje okulary przeciwsłoneczne, pokazując podbite oko] Teraz ja rozumiem jego pasję ogrodnictwa, a on rozumie, że nie umiem robić uniku w prawo.
Roy: Ale z ciebie mięczak. Trzeba było mnie posłuchać. Z chamem należy postępować po chamsku. Dobra, ja się tym zajmę.
Antonio: Roy …
Roy: Nie martw się, ja to załatwię. Zanim moi sąsiedzi się wyprowadzili, robiłem to cały czas.
Brian: Antonio, naprawdę sądzisz, że należy użyć do tego Roya?
Antonio: Brian, słuchaj, zadzwoniłem do sąsiada, wysłałem mu miły list, próbowałem trafić do przekonania, a on uderzył mnie w twarz. [z desperacją spogląda na Roya] Teraz nadszedł czas, by spuścić ze smyczy wściekłe psy…
 
 
I na koniec - filmik w oryginale o tym, jak Lowell popełnił szlachetny uczynek wobec zadłużonego Antonio…


https://youtube.com/watch?v=gX4NvnWywec

Oglądany: 16455x | Komentarzy: 3 | Okejek: 25 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało