Zaczynając czytać ten wpis zastanów się na początek ile razy dziennie wybuchasz emocjami oraz krzyczysz? Zastanowiłeś się? To odpowiedz sobie teraz na pytanie jak Twój krzyk wpływa na rozwiązanie sytuacji w której się znajdujesz? Coś mi się wydaję, że bardzo znikomo.
Postawmy się w sytuacji w której w konflikcie staje dwóch osobników, jeden to zwykły burak, drugi to ironiczny cham, przy rozwiązaniu konfliktu oczywiście typowy polski buraczyna zaczyna krzyczeć z całych sił, ironiczny cham, patrzy na niego ze spokojem ducha i raz na jakiś czas rzuca coś ironicznego spokojnym tonem. Kto ma przewagę w tej rozmowie? Oczywiście, że ironiczny cham. Kiedy krzyczymy, tylko podnosimy swoje ciśnienie, w sytuacji gdy dwie osoby krzyczą rzeczywiście podwyższamy pewność siebie, ale gdy zostajemy sami jako osoby krzyczące, a ktoś sobie z tego nic nie robi nasza pewność siebie idzie na spacer. Krzyk w dzisiejszych czasach nie znaczy nic. Krzyczą geje, krzyczą lesbijki, krzyczą palacze zioła i tylko tych co krzyczą się nie lubi, bo krzyk jest oznaką słabości. Jak patrzę na rodziców drzących ryja na swoje dzieci to mnie krew zalewa, bo właśnie te dzieci mają największe szanse, aby ten krzyk przerodzić później w agresję zwaną patologią, a krzyk je tylko nakręca do jeszcze większego krzyku. Według mnie krzyk wynika tylko i wyłącznie z braku odpowiedniego uargumentowaniu konfliktu w którym się uczestniczy. Z czego wynika spokój duszy? Z pewności siebie, z pewności swoich argumentów. Wyobraźcie sobie irytację, gdy drzecie ryja przez godzinę, a ktoś Wam spokojnie odpowiada z półuśmiechem na twarzy. W takich sytuacjach najczęściej czujemy zniszczenie. Zachęcam Was do rozwiązywania problemów spokojem ducha i ironią. Fajna sprawa :)
~AT
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą