– Wiesz, w Chicago mieszkańcy już nie wiedzą, skąd się bierze mleko – taki reportaż widziałem.
– Myślą, że z fabryki mleka?
– Gorzej. Wiedzą tylko, że z hipermarketu.
– A hipermarket – że niby skąd dostaje?
– Z zaplecza.
– Koniec świata. To, nie mogą na opakowaniach namalować krowy?
– Nie pomaga. Jedna dwudziestolatka wiedziała, że mleko pochodzi od krowy – białe od białej krowy, a brązowe od brązowej.
– Jest brązowe mleko?!
– Jest – czekoladowe.
– Rzeczywiście. No ja, to widziałem krowę z bliska. Może z mniej niż dwudziestu metrów.
– Ha! to ja co najmniej trzy razy z bliska widziałem. Bordowa jest, przy bliższych oględzinach.
– A sprawdzałeś, jakie ma mleko?
– No, jak ty sobie to wyobrażasz?! Przecież to trzeba by było najpierw bliżej się poznać. A nie, jak cham, od razu – za cycki!

Zaprosić krowę na kawę, tylko jak tu zapytać czy chce czarną czy z... yyy

Ale to dobre to jest, jak się zaprosi czarną krowę na kawę to będzie kawa z mlekiem, a nadal bedzie czarna

Ale po co na kawę skoro od razu widać, że to krowa?