W pewnej miejscowości żył sobie bardzo dobry ksiądz. Dawał dzieciom cukierki, organizował zbiórki na biednych, miał ładne kazania itd. I któregoś ranka ten dobry ksiądz szedł sobie scieżynką wśród łąk i napotkał wymizerowaną żabkę, nie chciał jeje nadepnąć więc wziął ją na ręce żeby ją przenieść w inne miejsce. Wtem żabka się do niego odezwała:
- Och dobry człowieku. Jestem 14-letnim chłopczykiem zaklętym w żabkę. Ale jeśli weźmiesz mnie do domu, nakarmisz, przytulisz i wogle będziesz o mnie dbał to może mnie odczarujesz.
Więc dobry ksiądz zabrał żabkę do siebie na plebanię, umył żabkę, nakarmił żabkę, pobawił się z żabką i położył ją do swojego łóżka. Rano się budzi, a obok niego... 14-letni chłopczyk!
I tej wersji się będę trzymał Wysoki Sądzie.
- Och dobry człowieku. Jestem 14-letnim chłopczykiem zaklętym w żabkę. Ale jeśli weźmiesz mnie do domu, nakarmisz, przytulisz i wogle będziesz o mnie dbał to może mnie odczarujesz.
Więc dobry ksiądz zabrał żabkę do siebie na plebanię, umył żabkę, nakarmił żabkę, pobawił się z żabką i położył ją do swojego łóżka. Rano się budzi, a obok niego... 14-letni chłopczyk!
I tej wersji się będę trzymał Wysoki Sądzie.